
Uwaga, relacja z przymrużeniem oka.
Ponownie, jak co roku, w Szkole, której Dąbrowska patronuje (bo patroni też potrzebują celebracji, prawda?), zebrał się tłum. Gdzie? Oczywiście, na sali gimnastycznej! Bo co lepiej pasuje do wzniosłej literatury niż zapach sportowego obuwia i echa kozłowanej piłki?
Pani Oliwia Brzeźniak-Pałgan zaproponowała krótką prelekcję, której głównym tematem była… miłość! A jakże! Bo jak wspominać poważną pisarkę, to tylko przy akompaniamencie sercowych perypetii. Uczniowie z pewnością trzymali notatki w pogotowiu.
Pani dyrektor Anna Kapcia przypomniała, jak to Marię w ogóle wybrali na patronkę. Była to historia na miarę “Nocy i Dni”, tylko z dużo większą ilością protokołów i głosowań.
Iwan Rzepiszczak zaintonował Hymn “Dąbrowskiej”. Wyobraźcie sobie to: dumnie, z pełną piersią, na sali gimnastycznej. A potem wszyscy szukali tekstu w telefonach. Żart. Było swobodnie, z sercem i duszą rapera, a wszyscy kołysali się do dźwięków pieśni śpiewając razem z Iwanem.
Julia Chrapkiewicz zmierzyła się z samą Barbarą z “Nocy i Dni”. Cóż, lepszego prezentu urodzinowego niż kilka minut egzystencjalnego dramatu prosto z klasyki, Maria nie mogła sobie wymarzyć! Wyszło super Julia. Brawo!
“Sto Lat” – Odśpiewane! Z entuzjazmem godnym żywej jubilatki.
Tort? A skąd! “Co prawda nie było tortu…” (Wstrzymajcie łzy! Maria Dąbrowska pewnie by powiedziała, że to zbyt prostackie dla literatów). Zamiast tego, wjeżdżają domowe wypieki! Upieczone przez uczniów i uczennice. I to jest ten moment, kiedy wszyscy zapomnieli o miłości, patronce i monologach, bo liczyło się tylko “Zjedliśmy z apetytem!” No i brawo! Bo sztuka sztuką, ale ciastka to podstawa. Po przyjęciu poszliśmy umyć ręce, bo sala gimnastyczna to jednak nie cukiernia.
Wielkie podziękowania dla pani Oliwii Brzeźniak-Pałgan i klasy 2P. Dziękujemy panu Antoniemu Garze za pomoc.

 
  
  
 
 
  
  
  
  
  
  
  
 